Dodano: 4 stycznia 2010
powierzchnia | 33 ha (Leyding 1959). 27,5 ha, 30,9 ha (Choiński 1991). 58 ha (Protas 2007). |
---|---|
głębokość | Maks. - 5,9 m , śr. - 2,9 m (Choiński 1991). Maks. - 4,8 m, śr. - 2,0 m (Protas 2007). |
klasa czystości | Spadek związków azotu oraz znaczne zmniejszenie zapotrzebowania na tlen, wiąże się ze zmniejszeniem odprowadzania ścieków bytowo-gospodarczych do jeziora. Wodę jeziora zakwalifikowano do I/II klasy czystości. |
dno | Dno piaszczyste i piaszczysto-muliste, w płytkich partiach porośnięte głównie przez rogatka i rdestnice. |
dorzecze | Dymer - Dadaj - Wadąg - Łyna - Pregoła. |
dostępność | Zbiornik średnio dostępny ze względu na szeroki pas roślinności szuwarowej i prywatne posesje. Nad brzeg dojść można od strony wsi Rasząg. Istnieje kilka dużych, prywatnych pomostów i jedno odnowione duże molo. |
kąpieliska | Przy dużym pomoście w Raszągu, na wschodnim brzegu. |
brzegi | Najbliższe otoczenie to łąki i pastwiska, zabudowa wsi Rasząg oraz lasy. Roślinność szuwarowa porasta brzegi szerokim pasem. Dominuje trzcina, pałka i turzyce. |
miejscowość | Rasząg. |
hobby | Wędkarstwo. Według klasyfikacji rybackiej zbiornik należy do typu linowo-szczupakowego. Jezioro należy do obwodu rybackiego jeziora Rasząg w zlewni rzeki Łyna nr 33. |
miejsca | Stary kościół w Raszągu. |
podsumowanie | |
dodatkowe informacje | Jezioro ma nieregularny kształt i urozmaiconą linię brzegową. W północnej części istnieje odpływ do jeziora Rzeckiego. We wschodniej części jeziora znajduje się jedna zalesiona wyspa o powierzchni 0,8 ha. |
inne | Inaczej nazywane jest Raschung See (1928), Raschnick (1656), Ransinge (1420). Inne nazwy to Raszęskie Jezioro, Roszejskie, Rasęskie Jezioro (Leyding 1959). |
piśmiennictwo | |
lokalizacja |
Komentarze
wisa wisa55@wp.pl
7 czerwca 2010
Mój kolega mieszka w Raszągu. W ostatnich latach łowi po kilkadziesiąt szczupaków w sezonie. Do tego liny i inne drobniejsze ryby. Łowi legalnie płacąc horrendalną kwotę 250 zł. To rozbój (ze strony Warszawiaka)
Wodnik eryk73.73@tlen.pl
27 grudnia 2009
Chciałbym nawiązać do wypowiedzi P." Niemca" . Zgadzam się
w stu procentach . Przed kilkoma laty miałem okazję pracować dla właściciela tej nieruchomości i przekonałem się na własnej skórze co działo się tam nocami.Jak długo żyje nie zetknąłem się z kłusownictwem i złodziejstwem na tak wielka skale jakie wówczas tam panowało. Ginęła stal rozbiórkowa i wszystko to co dało się spieniężyć. A co do jezior-to samo .Miejscowi kłusownicy nie raczyli nawet zabierać lodzi z wody,bo po co- " jutro w nocy znowu na kłusy" a ludka czekała zamaskowana w czcinach .A najgorsze jest to, ze nie potrafia uszanować czyjejś własności. Nie dociera do nich to, ze czas PGR-ów skończył się bezpowrotnie a wraz z nim to, iż " to co twoje to i moje" . Ja osobiście zaś wyznaje zasadę - prywatne to święte !!!.
trep amon75@interia.pl
19 maja 2008
Zdesperowany napisał całą prawdę , ja znam sprawę jeszcze bliżej , jestem gościem w Raszągu ale częstym , nad wodę z kijem chodzę żadko choć czasami mam ochotę się zrelaksować z wędką (może raz czy dwa razy podczas urlopu) ,a ten idiota sprzedaje takie karnety ,że ręce opadają , jeszcze żeby tam była ryba . Co większą to wytłukł prądem , a resztę siatką wyjął. Nie miałem z debilem jeszcze przyjemności i lepiej żebym nie miał .Tak poza konkursem to ma dwa Gembory i niech sobie tam pilnuje ale ,że na Raszągu zakazał łowić to kretyn i świnia bo gdzie te wieśniaki mają sobie z tym kijem posiedzić , a napewno ich nie stać ,żeby wyżygać choć stówę na takie podłe łowisko, tym bardziej ,że nikt nie widział tego zrrybiania.
niemiec krzy_ho@wp.pl
18 maja 2008
Ów warszawiak ,wielokrotnie zarybiał jezioro Gębor a miejscowe nieroby i złodzieje pod jego nieobecność wyciągały wszystko sieciami. Jeziorko leży na terenie byłego PGR ,który to teren warszawiak nabył ,więc ma prawo do rozporządzania nim wedle własnego uznania. Niestety miejscowa ludność uważa inaczej. Jak PGR był państwowy czyt. niczyj to co im warszawiak będzie zabraniał. Jeszcze się pienią, Na prywatnym terenie warszawiaka kilkakrotnie dochodziło do niszczenia mienia ,podpaleń i tym podobnych historii. A ,że psami poszczuł...miał pewnie racje.
krzy_ho@wp.pl niemiec
18 maja 2008
zdesperowany prądem to ciebie ktoś potraktował chyba , a sieci stawia rzadziej niż miejscowi