Dodano: 0 0000
pustułka jest sokołem, co można poznać po sierpowatej budowie skrzydeł (wyostrzonych na końcu) i „zębie” na dziobie, czyli wypustowi na skraju szczęki bliżej zakrzywionego odcinka dzioba. Od innych sokołów różni się zdecydowanie dłuższym ogonem. Występuje dymorfizm płciowy: samiec jest brązowordzawy na grzbiecie i wierzchu skrzydeł, głowę i wierzch ogona ma popielate. Samiczka cała brązowordzawa z wyraźnymi czarnymi prążkami. U obu spód szary, nakrapiany. Teczówki są zdecydowanie ciemne, jak u każdego sokoła (Czarnecki, Dobrowolski, Jabłoński, Nowak 1990).
systematyka Rząd: szponiaste - Falconiformes
Podrząd: sokołowce - Falcones
Rodzina: sokołowate - Falconidae
Podrodzina: sokoły - Falconinae
wygląd pustułka jest sokołem, co można poznać po sierpowatej budowie skrzydeł (wyostrzonych na końcu) i „zębie” na dziobie, czyli wypustowi na skraju szczęki bliżej zakrzywionego odcinka dzioba. Od innych sokołów różni się zdecydowanie dłuższym ogonem. Występuje dymorfizm płciowy: samiec jest brązowordzawy na grzbiecie i wierzchu skrzydeł, głowę i wierzch ogona ma popielate. Samiczka cała brązowordzawa z wyraźnymi czarnymi prążkami. U obu spód szary, nakrapiany. Teczówki są zdecydowanie ciemne, jak u każdego sokoła (Czarnecki, Dobrowolski, Jabłoński, Nowak 1990).
występowanie Pustułkę spotykam w takim samym terenie, jak myszołowa. Najczęściej te dwa popularne „drapole” występują razem, może nie towarzysko w parze, ale w tym samym środowisku. Są to wszelkie pola rolnicze, nadrzeczne łąki, sportowe lotniska sąsiadujące z lasem albo po prostu nieco zadrzewione. A także zabudowania w miastach, szczególnie zabytkowe starówki z wieżami kościelnymi. Na kościelnych dziedzińcach można latem znaleźć ich lotki. Czatuje na drzewach, drewnianych palikach od ogrodzeń polnych, a także wprost na polach, np. grudkach ziemi. Tu potrafi zgrabnie i energicznie chodzić, być może wyszukując owadów.
pokarm chwyta przede wszystkim drobne gryzonie, głównie norniki (polniki), rzadziej myszy domowe czy badylarki. W miastach bazuje jednak na mniejszych ptakach jak wróblach, szpakach, sikorach, drozdach. Stara się jednak upolować młode ptaki, bo jak wiadomo jej budowa (np. za długi ogon) nie predysponuje jej do szybkiego śmigania w locie, wszak to nie peregrinus. Nie gardzi też owadami spośród których zdarza się jej upolować nawet pszczoły. (Haber, Nunberg 1956)
W/g moich obserwacji chyba do menu należy rownież rzęsorek mniejszy sądząc po wyjątkowo małych rozmiarach upolowanej zdobyczy jak i czarnej barwie sierści.

W warszawie przeprowadzono ciekawe specjalne badania nad pokarmem pustułki w warunkach miejskich. Okazało się, że pustułki zmieniały swoje menu w zależności od stopnia zabudowy. W miejscach, gdzie było mniej budynków, a więcej otwartych przestrzeni pustułka chwytała głównie gryzonie. Z kolei tam, gdzie zabudowa dominowała ograniczając wszelkie pola, parki itd. ten sokół polował głównie na ptaki! Ustalono to na podstawie zebranych wypluwek. I tak wśród ssaków w diecie pustułki zdecydowanie górują norniki zwyczajne, poza tym stwierdzono mysz domową, szczura, badylarkę, ryjówkę malutką i kreta. Wśród ptaków autorzy projektu wymienili tylko grupy: wróble, mazurki, sikory, skowronki a nawet jerzyka. Najmniej liczną gromadą zwierząt łowionych przez pustułkę były gady wśród których dominowała jaszczurka zwinka.
Badacze ustalili również, że ptaki są odławiane głównie zimą i latem. Zimą (do 33% wszystkich ofiar) szczyt przypada na styczeń, a latem na lipiec. Z kolei nornikowate są łowione głownie wiosną i jesienią, gdzie miesiącami szczytowymi są kwiecień i wrzesień.

Zastanawiające jest jak pustułka radzi sobie z chwytaniem ptaków do czego nie jest specjalnie przystosowana: ma stosunkowo słabe i krótkie nogi, sterówki zaś za długie co uniemożliwia jej szybki lot jak u kobuza, czy sokoła wędrownego (długi ogon ma znaczenie przy gwałtownym „wyzerowaniu” lotu, czyli wykonaniu momentalnego zwisu). Trudno jej więc złapać ptaka w powietrzu. Dlatego pustułka odławia siedzące ptaki, np. na dachach, a szczególnie w sytuacji kiedy są chwilowo „uziemione” (nielotne) po deszczu lub z powodu śniegu, gdy namokną im pióra. I tutaj sprzyja pustułce min. zima. Zimą również drobne ptaki zbijają się w większe grupy przez co stają się łatwiejszym celem (Rejt 2004).
gniazdo zajmuje stare gniazda np. krukowatych. Może gniazdować w dziuplach drzew, na budynkach, skarpach ziemnych i urwiskach. A także coraz częściej w miastach, np. wieżach kościołów.
A również wprost na wieżowcach mieszkalnych w rozwieszonych skrzynkach lęgowych. Składa jaja także na osiedlowych balkonach! (tak jest np. w Poznaniu jak podaje Paweł Śliwa z Salamandry)".
ochrona po myszołowie najliczniejsza z dziennych drapieżnych – do 10 tys. par w Polsce (Komitet Ochrony Orłów, biuletyn nr 12 2002 r.). Pustułka jest niezwykle pożyteczna. Można jej ułatwić gniazdowanie zawieszając skrzynki lęgowe.
jaja w połowie maja składa 4-6 równobiegunowych jaj o barwie najczęściej ceglastoróżowej w rdzawobrązowe i brunatnoceglaste plamy o wymiarach (40x32 mm). Jaja składane w odstępach dwudniowych, wysiadywanie zwykle od momentu złożenia ostatniego jaja trwa ok. 1 miesiąca (Haber, Nunberg 1956).
biologia [ z własnych obserwacji...

Łowy: jej umiejętność zawisania w powietrzu jest powszechnie znana, ale przyjrzyjmy się szczegółom. Otóż, gdy wisi w miejscu jak śmigłowiec, to ogon ma szeroko i wachlarzowato rozłożony. Głowa jest pochylona w dół, a szpony z reguły podciągnięte pod tułów, tak jak i sterówki. Wachluje wówczas szybko, delikatnie skrzydłami i namierza swym sokolim wzrokiem gryzonia. Nagle jest! Wówczas pustułka ugina lekko skrzydła, i już nimi nie trzepocząc swobodnie, jak spadachron opada w dół. Dopiero tuż nad ziemią (2-4m) gwałtowniej nurkuje na pole. Czasami popisuje się przy tym zwrotem przez skrzydło. W końcówce więc przyspiesza, jak zauważyłem. Po wylądowaniu w trawie zostaje tam króciutko (przynajmniej tak bywa najczęściej), a już po 1-3 sekundach leci nad łąką najpierw niziutko, a potem wyżej i wyżej. Nie zawsze jednak wypatrywanie zdobyczy jest zakończone atakiem. Nie tak rzadko bywa, że pustułka zawisając obniży lot, tu znów na moment zawiśnie, a potem z powrotem odbije w górę stosując jakby atak przerywany.
  • Jeden atak sfilmowałem z niewielkiej odległości, ok. 50 m. Na podstawie tego ujęcia spróbuję przybliżyć technikę polowania krok po kroku.
    A – „zawis” - tutaj niewiele dodam do opisu powyżej. Pustułka wisiała niewysoko nad lotniskiem, mniej więcej na wysokości koron drzew.
    B – „pikowanie, I faza” - uderzyła na ziemię z dość mocno ugiętymi skrzydłami wysuwając wyraźnie skoki, które swobodnie zwisały w dół.
    C - „pikowanie, II faza” – teraz wyraźnie przechyliła się grzbietem w stronę obiektywu tak że z kadru zniknęły jej wyciągnięte skoki, a więc zwiększyła kąt ataku. Przeglądając ten moment poklatkowo odniosłem wrażenie, że nieco rozłożyła skrzydła i teraz były już tylko lekko ugięte.
    D - „kontakt - w tej ostatniej, umownej scenie ataku gwałtownie przechyliła się w ten sposób, że odsłoniła spód brzucha i skrzydeł. Chwilę potem poderwała się z trawy ściskając w szponach małego ssaka, przypuszczalnie gryzonia który wyglądał jak mała bomba podczepiona pod samolot.
  • Nietypowy, jak myślę sposób polowania zaobserwowałem na łąkach, gdzie samczyk pustułki (poznałem po popielatym łebku) siedział na przewodach wysokiego napięcia na wysokości ok. 10 m nad ziemią. Nietypowy, bo właśnie bezpośrednio z tych przewodów rzucił się na zdobycz, bez klasycznego zwisu. Reszta odbyła się już normalnie, jak w opisie wyżej, czyli: samczyk spoglądał na łąkę przekrzywiając łeb - pewnie, żeby lepiej wyczuć co w trawie piszczy. Naraz zsunął się w dół z lekko ugiętymi skrzydłami (wcześniej miał je oczywiście złożone). Opadał dość wolno, jak wspomniałem niczym spadachron – przypuszczalnie była to jeszcze faza namierzania, śledzenia celu. Kiedy znalazł się nisko nad polaną zapikował błyskawicznie głową w dół, niemal w pionie. I to był już niewątpliwie atak. Co tam się działo niestety nie widziałem, bo zdobycz jak się później okazało niewielka, a trawa za wysoka. Pustułka po 3-4 sekundach poderwała się z łąki i odleciała w kierunku śródpolnego drzewa. Przelatywała dość blisko i przez lornetkę widziałem wyraźnie, że w szponach w swym drapieżnym uścisku trzymała malutką zdobycz. Poza pazurki wystawał jedynie długi, cieniutki ogonek jakiegoś gryzonia. Z drzewa przepłoszyłem samczyka, więc ostatecznie wylądował na niewysokim betonowym słupie, płaskim na szczycie. Tam spokojnie zabrał się za pałaszowanie zdobyczy, a ja obserwowałem go praktycznie bez żadnej osłony siedząc pod brzozą z odległości ok. 50 m. Jak zauważyłem gryzonia połknął w kilku kęsach, jakby rozszarpując na przynajmniej parę kawałków.
  • A jak kończy gryzoń w szponach pustułki? Nie szybko ... otóż raz obserwowałem z podwyższenia (polnego wału) z niedużej odległości (ponad 50-60 m) samczyka zawisającego nad polem po orce, gdzie gryzonie są pewnie lepiej widoczne. Tu złowił klasycznie swą ofiarę. Po paru sekundach pustułka poderwała się w górę i przemknęła nisko nad polem trzymając w łapkach małą ciemną zdobycz, gryzonia jak się domyśliłem. Wylądowała na polnej grudce ziemi i tam ... zamarła w bez ruchu na dobre kilka minut, obracając jedynie swym siwym łebkiem. Do licha, a gdzie uczta? Już zwątpiłem w swoje oko myśląc, że sokół jednak nic nie złowił, gdy nagle samczyk zaliczył kolejny niziutki przelot nad polem zatrzymując się tym razem kilka metrów dalej na innej, podobnej „zwyżce”. W czasie tego przelotu widziałem wyraźnie, choć przez moment, że sokół trzyma dokładnie w prawym szponie malutką, ciemną ofiarę – zapewne mysz albo nornika! I znów przez parę kolejnych minut nic się nie działo, a biedny gryzoń pewnie dogorywał w szponach samczyka. Dopiero, kiedy Wisła przelała trochę litrów wody przez Toruń pustułka raczyła wreszcie zabrać się za ucztę. Rozszarpywała ofiarę dziobem kęs po kęsie przez następne minuty. A po obiadku została na polu jeszcze dłuższą chwilę i wreszcie odleciała.
    - jeśli chodzi o ucztowanie, to podobną scenę widziałem przynajmniej dwa razy na toruńskim lotnisku sportowym, gdzie pustułki (minimum dwie), niekiedy można łatwiej wypatrzyć niż wilgi, dromadery czy poczciwego antka. Pewnego sierpniowego dnia zobaczyłem pustułkę podrywającą się z trawy i trzymającą w szponach wyraźnie ciemnego czy wręcz czarnego chyba gryzonia dł. tak na oko mniej niż 10 cm (podejrzewam, że rzęsorek mniejszy). Usiadła z nim na latarni oświetlającej w nocy plac przy lotniskowej kawiarence. Blokując pazurkami pewnie już martwą ofiarę, bo gryzoń /?/ się nie poruszał, przez dłuższy czas wyrywała dziobem drobne kawałki z ciała zdobyczy i połykała je. Dopiero na koniec uczty połknęła pozostałą część korpusu gryzonia.

    Natura sokoła: Pustułki są czasami agresywne wobec siebie. Pamiętam jak kiedyś jedna pustułka wylądowała na polu i zaraz nie wiem skąd pojawiła się druga. Bynajmniej nie była to przyjacielska wizyta, bo zrobił się mały kocioł, tzn. sokoły ustawiły się mniej więcej „dziobem w dziób” i gwałtownie trzepotały skrzydłami nie odrywając się jednak od ziemi. Chwilkę potem obydwa ptaki odleciały: być może jeden gonił drugiego. Ten sam „numer” powtórzyły klika minut później na małym wzniesieniu, gdzie jedna pustułka po prostu naskoczyła na drugą a reszta w/g powyższego schematu, tyle że tym razem sokoły popiskiwały (przypuszczam, że to te same ptaki). Podejrzewam, że powodem awantury było udane polowanie jednej z nich, choć nie mogę tego potwierdzić na pewno.
    - kiedy jednak wrogów za dużo, to uciekają. W listopadzie szedłem na przystanek na toruńskim rubinkowie. Duże osiedle, blokowisko dookoła sklepy, a przy ruchliwej czteropasmowej ulicy sporych rozmiarów polana. Patrzę a nad polaną coś w powietrzu zwisa. Sylwetka znajoma ze skrzydłami na kształt sierpa i szeroko rozłożonym wachlarzowatym ogonie. Rzecz jasna lornetki nie miałem przy sobie, ale do licha widzę przecież pustułkę! I nagle zjawia się stadko gawronów czy kawek, naszych miejskich „gap”. Już dojrzały biednego sokoła, jak się na niego nie rzucą ... pogoniły pustułkę pod sam las. Gdzieś tam pod lasem musiała zgubić pogoń, bo wróciła nad polanę, jeszcze przez chwilę wisiała sobie w powietrzu a na koniec usiadła na latarni nad samą ruchliwą czteropasmówką! Wszak pustułka to sokół również miejski!
    - parę razy widziałem, jak krogulaszek przepędzał w powietrzu naszego najpospolitszego sokoła. Gonitwa nie trwała nigdy długo: po kilku zwrotach pustułka uwalniała się od krogulczego rozbójnika, a wszak zadziorny łobuz, to kuzyn jastrzębia.

    Pustułki jak inne drapieżne ptaki wykazują zachowania terytorialne. Tu przypomina mi się scena, jak na kark czy grzbiet przelatującego myszołowa dosłownie spadła właśnie pustułka. I dziwo myszołów nie zareagował, lecz kiedy już odzyskał rytm lotu odleciał w swoją stronę. Więcej szczegółów na ten temat w opisie myszołowa.
    Ostatnio nad uprawnym polem, niedaleko ruin zamku, dość nisko i szybko przelatywał chyba jastrząb. Nie przyjrzałem się dokładnie, ale na pewno był to drapol rozmiarów myszołowa, tyle że z dłuższym ogonem. Usiadł on sobie na drzewie, na skraju pola. I wówczas usłyszałem głośny lament. To pustułka podniosła alarm! Patrzę, a tu sokół kręci pętlę nad jastrzębiem (?) nieustannie popiskując. To wzlatuje ostro w górę, to znów pikuje ze złożonymi skrzydłami, by po chwili na momencik zawisnąć w powietrzu. Natręctwo samczyka pustułki opłaciło się. Jastrząb ( czy cokolwiek to było) zerwał się z konara i znów odleciał nad polem. Pustułka podążyła za nim. Gdzieś między kolejnymi drzewami straciłem ptaki z oczu.

    - pustułka jak na drapola nie jest specjalnie płochliwa. Dla przykładu: zimą nad Wisłą samiczka pustułki usiadła na szczytowej, cienkiej gałązce. Zauważyłem ją w ostatniej chwili wracając znad rzeki. Uklęknąłem i sfilmowałem sokoła z 30 metrów! (raczej nie więcej). Innego dnia mniej więcej w tej samej okolicy sokół pojawił się przy karmniku na nadwiślańskich działkach. Tu chyba coś skubnął i czmychnął na niewysoki przydrożny słup. Stąd pozwolił się obserwować bliziutko, bo z odległ. 20-40 m. Po jakimś czasie pustułkę - myślę, ze tą samą samiczkę - przegoniły sroki"]
  • piśmiennictwo

    Komentarze

    Grażyna K. cyguss@poczta.fm
    26 czerwca 2008

    ja mam pustułki na balkonie na 9 pietrze i obserwuje ich dosyc intensywnie - specjalnie nie są płochliwe ,mam z nimi kontakt , nawet je dokarmiam mięskiem i im smakuje

    Humphrey Humphrey@poczta.onet.pl
    24 kwietnia 2008

    Sroki i kawki chętnie niszczą jaja i gniazda pustułek, jeśli poczują się zagrożone

    Nasza oferta | zobacz pełną ofertę

    dysponujemy:
    • inwentaryzacją krajoznawczą regionu
    wykonujemy:
    • aktualizacje treści turystycznej map, przewodniki
    • oceny oddziaływań na środowisko (Natura 2000)
    • oceny stanu ekologicznego wód (Ramowa Dyrektywa Wodna UE)
    • prace podwodne, poszukiwawcze
    prowadzimy:
    • nurkowania zapoznawcze, turystyczne, szkolenia specjalistyczne
    statystyki | realizacja : nesta.net.pl