Strona główna - artykuły

Dodano: 3 maja 2006

Są chyba najbardziej rozpoznawalnym przejawem prowadzenia gospodarki łowieckiej. Wynika to zapewne z ich powszechnego występowania jak też z faktu, że są atrakcyjnym obiektem odwiedzanym, prócz zasadniczych użytkowników, czyli myśliwych, przez wielu „cywili”. Ambony, bo o nich tu mowa, uogólniając, służą przede wszystkim do wykonywania polowania, czyli upraszczając jeszcze bardziej do pozyskiwania zwierzyny.

Jest to jednak znaczne spłycenie ich roli, gdyż są przede wszystkim doskonałym środkiem umożliwiającym obserwację zwierzyny w naturalnych warunkach. Korzystać z tej przyjemności może, kto tylko zechce wykrzesać z siebie chęci do spędzenia czasu w drewnianym pudle zawieszonym parę metrów nad ziemią.

Ambony - podwyższone stanowiska wsparte na parometrowej platformie (optymalnie 4 m) z wejściem w postaci drabiny - zasadniczo dzieli się na stałe i przenośne (czy też przewoźne, zadaszone i niezadaszone). Zapewniają lepszy wgląd w otoczenie, utrudniają zwietrzenie myśliwego przez zwierzynę i poprawiają bezpieczeństwo oddania strzału (większy kulochwyt). Spełniać muszą parę standardów, będących kompilacją estetyki, funkcjonalności i nade wszystko bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo warunkuje m.in. jakość budulca, rozwiązania konstrukcyjne (na przykład spotkałem kiedyś ambonę, w której podłoga przybita była od spodu, po krótkim czasie eksploatacji wystarczyło tupnąć energiczniej by w ekspresowym tempie znaleźć się na ziemi!), a zwłaszcza drabina, która powinna mieć blisko rozmieszczone szczeble (do 30 cm) i musi być mocarna.

W przypadku ambony stałej ważna jest też głębokość wkopania nóg w ziemię (wymagane ok. 90-100 cm). Ponieważ drewniane nogi próchnieją i gniją najbardziej w miejscu styku gruntu z atmosferą, często słupy nośne ambon stałych przykręca się do wkopanych w ziemię betonowych szczudeł (są obecnie łatwo dostępne wskutek likwidacji linii telefonicznych lub elektrycznych). Mając do dyspozycji również całe betonowe słupy energetyczne można nimi zastąpić drewniane nogi. O budowali takiej można powiedzieć, że jest niemal nieśmiertelna (zwykła ambona po ok. pięciu latach ma już spróchniałe nogi), lecz zdecydowanie „aparycją” ustępuje całkowicie drewnianym konstrukcjom. Co do funkcjonalności to sprawa sprowadza się do optymalizacji jej wymiarów.


Mam w łowisku ambony „przyciasne”, utrudniające ruchy a tym samym polowanie. Mam też niesamowitą „bestię” wybudowaną przez prawdziwych megalomanów, o powierzchni nie najmniejszego pokoiku z kanapą, krzesłami i stolikiem w środku. Jest dobra na majówkę, ale nie do polowania. Wznoszone są również komfortowe- wręcz czatownie, które w celu maksymalnego ułatwienia wielogodzinnej zasiadki na zwierza są np. ocieplane, mają oszklone okna i specjalne strzelnice, prycze, balkony, balustrady, itp. Takie stawiano „wilcze” ambony w Bieszczadach, bo spotkanie się z wilczą watahą trzeba było zazwyczaj okupić wieloma zimowymi nocami (jedna taka zasiadka trwała nawet paręnaście godzin). Nie mniej ważna jest estetyka. Jeśli budulec to nade wszystko drewno (koniecznie okorowane), żadnych farb (ewentualnie impregnat), na dach papa, gont i w ostateczności blacha. Niedopuszczalne są niechlujne fuszerki, konstrukcje, nie wtapiające się w otoczenie.

Szczęśliwie tylko ze zdjęć znam takie instalacje jak samochodowe nadwozie urągające z drewnianego rusztowania kniei i myśliwskiej godności czy koślawy szkielet obity zwojami folii, rzadziej też spotkać można w naszych łowiskach rachityczne platformy podparte tysiącem żerdek czy straszące swą szpetotą półki wiszące na drzewach (budowanie ambon na drzewach jest wzbronione tak przez prawo jak i etykę łowiecką – ambony takie, zwane też zwyżkami, mogą być najwyżej oparte o pień drzewa i przytwierdzone doń nie raniącą obejmą lub zwykłą liną).

Las, jak przystało na żywy organizm, szybko przyjmuje bądź odrzuca wszczepiony organ. Ambony prawidłowo wkomponowane w łowisku dosyć szybko zaczynają służyć ich mieszkańcom. Na ich zadaszeniach wypoczywa liczne ptactwo, z dachu także czatuje na ofiary wiele ptaków drapieżnych. Dość chętnie na ambonach zakładają swe gniazda bociany białe, zaś wewnątrz kabin wyprowadzają lęgi mniejsze ptactwo (zwłaszcza pliszki), wiewiórki, myszy a nawet ponoć rzadkie popielice – w takich przypadkach ambony te nie powinny być użytkowane łowiecko, by nie niepokoić jej mieszkańców. W okiennicach zasiadają zwłaszcza polujące nocą sowy, co często prowadzi do przyprawiających o palpitację serca przeżyć. Gdy w półmroku tuż przy twarzy usiądzie bezszelestnie np. sowa uszata, której „uszyska” przypominają diabelskie rogi, człowiek w ciągu sekundy dokonuje retrospekcji z wszystkich zasłyszanych w dzieciństwie baśni i klechd.

Nęciska zakładane kilkadziesiąt kroków od czatowni są stołówką dla niezliczonej ilości zwierząt, spośród których myśliwi mogą skierować broń tylko do dzików i drapieżników (lisy, borsuki, kuny, itd.). Jedynymi naprawdę nie lubianymi sublokatorami zawsze są osy i szerszenie, atakujące niepożądanych dla nich gości – stąd niszczy się ich gniazda bez pardonu (mój niezbyt frasobliwy kolega chciał „wyeksmitować” szerszenie rozbijając ich gniazdo strzałem z drobnego śrutu – strzał zdemolował pół ambony, kolega zebrał należyte cięgi i musiał powetować szkody, szerszenie gniazdo zaś strącone na podłogę ambony żyło aż do jesieni, kiedy rój samoistnie się rozwiązuje).

Każdy, kto zapała kiedyś chęcią, by wspiąć się na ambonę trzymać się powinien paru zasad. Po pierwsze nie hałasować, nie niszczyć i nie śmiecić. Po drugie: przed wejściem zapoznać się z jej stanem technicznym, potrząsnąć (niektóre chwieją się jak młode osiki), obejrzeć drabinę, wchodząc nie łapać za środek szczebli lecz za brzegi (tak łatwo wówczas nie pękną poza tym nawet zdrowy, mocny szczebel bywa czasami podcięty na środku przez jakiegoś hultaja). Po trzecie: w okresie letnim zawczasu sprawdzić czy ambony nie okupują szerszenie lub osy (te ostatnie są agresywniejsze) – ucieczka przed nimi po drabinie jest niełatwa. Po czwarte: myśliwy uzurpuje sobie pierwszeństwo do jej użytkowania.

Ambony pełnią nie tylko ważną rolę w gospodarce łowieckiej. Są też składową kultury łowieckiej. Wokół nich tworzone są w wielu środowiskach myśliwskich przeróżne zwyczaje. Ciężko nie zżyć się z czatownią, na której spędziło się mnóstwo czasu, której zawdzięcza się moc niezatartych wrażeń i przygód. Stąd nadaje im się nazwy (np. od nazwiska budowniczego, mieszkającego w pobliżu tubylca, wyglądu samej ambony czy pamiętnego zdarzenia z nią związanego), opiewa się je nawet w łowieckiej literaturze. W pewnym kole łowieckim utarł się zwyczaj wypisywania w kabinie ambony zwierzyny z niej zdobytej. Nie miał on jednak długiej tradycji, „uśmierciła” go pomysłowość i dowcip wiejskich wyrostków dopisujących makabryczne pokoty typu „2 krowy i 1 pastuch”.

A propos makabry na ambonie: senior mojego koła łowieckiego drapując się na ambonę zatyka nos od nieznośnego fetoru, gdy nagle staje oniemiały na ostatnim szczeblu – przed nim płoną znicze, leżą wieńce, wisi klepsydra. Dzień wcześniej z tej jego ulubionej ambony zdjęto wisielca...

Życzę miłych i zdecydowanie bardziej konwencjonalnych przygód podczas zasiadek na ambonach.

DARZ BÓR
ŁUKASZ JĘDRYCH
Wróć do listy artykułów

Nasza oferta | zobacz pełną ofertę

dysponujemy:
  • inwentaryzacją krajoznawczą regionu
wykonujemy:
  • aktualizacje treści turystycznej map, przewodniki
  • oceny oddziaływań na środowisko (Natura 2000)
  • oceny stanu ekologicznego wód (Ramowa Dyrektywa Wodna UE)
  • prace podwodne, poszukiwawcze
prowadzimy:
  • nurkowania zapoznawcze, turystyczne, szkolenia specjalistyczne
statystyki | realizacja : nesta.net.pl